Kalejdoskop Radia KSON – Magazyn Społeczno-Kulturalny (21.03.2025)

September 11, 2025 00:56:11
Kalejdoskop Radia KSON – Magazyn Społeczno-Kulturalny (21.03.2025)
Kalejdoskop Radia KSON
Kalejdoskop Radia KSON – Magazyn Społeczno-Kulturalny (21.03.2025)

Sep 11 2025 | 00:56:11

/

Show Notes

**Opis:**
W kolejnym magazynie społeczno-kulturalnym "Kalejdoskop", prowadzonym przez **Leszka Kopcia**, słuchacze Radia KSON są zaproszeni na wiosenne spotkanie w **pierwszy dzień wiosny**. Audycję otwiera piosenka **"Chłopaki z naszej ulicy" Piotra Fronczewskiego**.

W programie usłyszymy:

1. **Rozmowę redaktora Stanisława Szuberta z Joanną Klagą, prezeską Fundacji Autica**:
* Jest to drugie spotkanie z panią Joanną Klagą, tym razem dotyczące **Treningu Umiejętności Społecznych (TUS)**.
* Pani Klaga wyjaśnia, że spektrum autyzmu to nieneurotypowy rozwój mózgu, charakteryzujący się **zaburzeniami centralnej koherencji** (widzenie detali, ale nie całości).
* Fundacja skupia się na naturalnych zainteresowaniach dzieci (np. klocki Lego, kolejnictwo, dinozaury), aby przez partycypację społeczną wprowadzać je w codzienność. Zajęcia odbywają się w terenie, ucząc np. korzystania z muzeum czy biletomatu, bez pouczania, z akceptacją własnego tempa dziecka.
* Podkreśla, że autyzm **nie jest chorobą**, lecz odmienną ścieżką rozwojową, choć mogą mu towarzyszyć inne choroby.
* Na temat "za moich czasów tego nie było" stwierdza, że autyzm był zawsze, ale inaczej postrzegany i diagnozowany. Dziś większe zróżnicowanie i skupienie na indywidualnych potrzebach pozwala go lepiej dostrzegać.
* TUS w Fundacji Autica odnosi sukcesy: z czterech 10-osobowych grup, cztery osoby zakwalifikowały się do programu "budżetu osobistego osoby niepełnosprawnej" Marszałka Województwa, jedna usamodzielniła się (po 30 latach mieszkania z rodziną), dwie zdały prawo jazdy, zrobiły kursy językowe i programowania. Fundacja inwestuje w szczególne umiejętności podopiecznych, odciążając budżet domowy i pomagając wyjść z izolacji.
* Pierwsze symptomy autyzmu u dzieci to: **hiperaktywność, chodzenie na palcach, podskakiwanie, trudność z utrzymaniem pozycji, unikanie kontaktu wzrokowego, dekonstrukcja przedmiotów, wybiórcza dieta, nadwrażliwości sensoryczne**. Podkreśla trudność dla matek (np. 3,5 roku czekania na przytulenie syna).
* W środowisku przedszkolnym i szkolnym rośnie świadomość (w 30 placówkach powiatu karkonoskiego są dzieci w spektrum). Fundacja współpracuje z nauczycielami, szkoląc ich, by uczyli szacunku i zrozumienia, a nie tylko wydawali polecenia.
* Fundacja Autica działa od 13 lat **całkowicie pro bono**, realizując 90% działań bezpłatnie dzięki projektom. Siedziba fundacji mieści się przy Alei Wojska Polskiego 77/4 w Jeleniej Górze. Zachęca do kontaktu mailowego lub telefonicznego (najlepiej umówić się wcześniej). Fundacja przekazała dar Karkonoskiemu Sejmikowi Osób Niepełnosprawnych po powodzi.

2. **gawędaStanisława Firszta o zbiorach Schaffgotschów (Militaria)**:
* **Stanisław Firszt** opowiada o części zbiorów Schaffgotschów – militarii, w szczególności o **łupach z bitwy pod Wiedniem z 1683 roku**.
* Wspomina, że po zwycięstwie Jana III Sobieskiego nad wojskami tureckimi, polscy żołnierze splądrowali obóz, zdobywając bogate wyposażenie (namioty, meble, dywany, broń). Sam Sobieski wywiózł zdobycze na 80 wozach konnych, składając strzemię Kara Mustafy w Częstochowie, a część do Wilanowa i na Wawel (tureckie namioty, dywany). Inni dowódcy również zabierali łupy.
* W 1716 roku Schaffgotschowie zaczęli budować nową siedzibę w Sobieszowie, gdzie około 1720 roku trafiły ich zbiory, w tym archiwum, biblioteka i gabinety osobliwości, w których eksponowano broń turecką spod Wiednia.
* W 1733 roku utworzono **Fideicommissum Chojnicki**, do którego włączono zbiory, co zapobiegało ich sprzedaży i zapewniało pomnażanie, będąc początkiem muzealnictwa na tym terenie.
* W 1833 roku, hrabia Leopold Gotard Schaffgotsch wykupił budynki po cystersach w Cieplicach i przeniósł tam większość zbiorów. Od 1840 roku funkcjonowała tam zbrojownia, w której umieszczono zdobycze spod Wiednia oraz broń z innych wojen (napoleońskich, o Śląsk, z Danią, Austrią, Francją, I wojny światowej).
* Najcenniejszym elementem tej zbrojowni były pięknie zdobione, kunsztowne zdobycze z Wiednia. Były eksponowane do 1945 roku.
* Po wojnie zbiory Schaffgotschów zostały upaństwowione (od 1950 roku) i podzielone. Plan utworzenia filii Muzeum Wojska Polskiego we Wrocławiu nie powiódł się. Zgromadzoną broń przewieziono najpierw do Namysłowa, potem do Krakowa, a stamtąd rozesłano do różnych muzeów w Polsce.
* Na Wawel trafiły najcenniejsze zdobycze (17 obiektów, m.in. uprząż konia z siodłem i czaprakiem, komentarz do Koranu Kara Mustafy, szable, tarcze). Do Muzeum Narodowego w Poznaniu trafiło około 280 pozycji (m.in. kałkany, tarcze perskie, łuki, buńczuki tatarskie, broń sieczna).
* W Cieplicach pozostało tylko około 100 elementów uzbrojenia myśliwskiego, które w 1968 roku zabrano do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu. Poszukiwanie zbiorów po ich rozproszeniu było trudne, ale udało się je zlokalizować.

3. **Felieton Marii Woś**:
* **Maria Woś** prezentuje felieton, który rozpoczyna się od ogłoszenia z przybytku rehabilitacji o **zgubionym srebrnym pierścionku o "wielkiej wartości sentymentalnej"**.
* Autorka analizuje język ogłoszenia ("posiada wartość" zamiast "ma wartość", "szczęśliwy znalazca").
* Pierścień jako symbol całości, wieczności, stałości i lojalności. Utrata pierścienia symbolizuje kryzys.
* Przytacza wiersz Leopolda Staffa **"Zmiana"** i erotyki Małgorzaty Hillar z cyklu **"Szukanie pierścienia"**, gdzie kobieta szuka pierścienia z płonącą świecą, symbolizując utratę miłości i niezrealizowane nadzieje.
* W felietonie pojawia się sugestia, że "szczęśliwy znalazca" (zwłaszcza znalazczyni w damskiej szatni) nie odda pierścionka, jeśli poczuła się nim szczęśliwa.
* Felieton kończy się anegdotą o szewcu i nieszczęściu (złamanym obcasie), który życzy autorce "na całe życie takie nieszczęście", co ma być ironicznie pozytywną uwagą.

Na zakończenie magazynu **Leszek Kopeć** dziękuje wszystkim autorom i realizatorom: Marii Woś, Stanisławowi Szubertowi, Stanisławowi Firsztowi, Damianowi Łyczakowi i Dariuszowi Marchewce (realizacja dźwiękowa).

**Słowa kluczowe:** Kalejdoskop, Radio KSON, Leszek Kopeć, Stanisław Szubert, Stanisław Firszt, Maria Woś, Piotr Fronczewski, Joanna Klaga, Fundacja Autica, autyzm, Trening Umiejętności Społecznych, zdrowie psychiczne dzieci, Schaffgotschowie, militaria, Bitwa pod Wiedniem, zbiory sztuki, II wojna światowa, zagubione zabytki, Günther Grundmann, felieton, język polski, symbolika pierścienia, Małgorzata Hillar.

---

View Full Transcript

Episode Transcript

[00:00:00] Speaker A: Witam. [00:00:21] Speaker B: Państwa, rozpoczyna się magazyn społeczno-kulturalny Radiakson. Kalejdoskop. Bardzo się cieszymy, że państwo wybrali naszą audycję. Ci, którzy nie mogą słuchać wydania premierowego, polecamy im magazyn społeczno-kulturalny Kalejdoskop w Powtórkach. Wszystko w ramówce na naszej stronie jest uwypuklone, uwidocznione. Wszędzie mogą państwo czytać, gdzie co się znajduje. Kalejdoskop nie funkcjonowałby, gdyby nie jego twórcy. A witam Państwa w imieniu Marliwoś, Stanisława Szuberta, Stanisława Firszta, Damiana Łyczaka. Całość będzie realizował dźwiękowo i technicznie Darek Marchewka. Ja jestem etatowym speakerem magazynu Kalejdoskop. Nazywam się Leszek Kopeć. Pozdrawiamy Państwa i witamy już wiosennie, bo to dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Miejmy nadzieję dobrej i ciepłej. Niech to będzie wróżba na kochane, wspaniałe, ciepłe lato. Każdy z nas ma jakąś ulicę, którą zapamiętał z różnych powodów. Często były to ulice naszego dzieciństwa, na których były takie kamienice, w których mieszkali ludzie, którzy się znakomicie znali, do których można było przyjść, pożyczyć szklankę cukru. I zaczniemy dzisiejsze spotkanie od takiej cudownej piosenki. Chłopaki z naszej ulicy. Piotr Fronczewski. [00:02:29] Speaker C: Znam ulicę niedługą, nieładną, która dla mnie została stworzona. Na podwórku piłkarski stadion, przy śmietniku Reduta Ordona. Kto na lody w upał pożyczy, na parasol, gdy pada deszcz. Tylko chłopak z naszej ulicy i dziewczyna czasami też. O te bruki potłukłeś kolana, grając dzielnie na lewej obronie. Tu dłużyła się noc przepłakana, gdy dozorca cię z pasem dogonił. I na kogo można tu liczyć, gdy nieszczęście kłuje, jak wiesz. Na chłopaków z naszej ulicy, na dziewczyn czasami też. Czas w pośpiechu figlę nam płata, piłka toczy się w bramkę pustą. Wyrósł człowiek już z małolata, I do kina puszczają na ósmą Głupia wiosna kwiatami krzycze Czyjeś włosy pachną jak bez Patrzą chłopcy z naszej ulicy I dziewczyny na chłopców też Potem człowiek zdoroślał ze szczętem Został kimś, czyli zszedł na manowce Już magistrem, czy może docentem Albo nawet obcokrajowcem Lecz gdy sprawy masz zasadnicze Tak się składa, że zajrzeć chcesz Do chłopaków na naszą ulicę I do dziewczyn czasami też Czy ulica stoi jak stała, czy gitary w zaroślach unikły, rozsypała się stara wiara, ale przecież ludzie, nie szpilki i bez żadnych ubocznych przyczyn, to pomoże Ci w świecie, gdzie Starszy pan niegdyś z naszej ulicy, starsza pani czasami też. [00:05:56] Speaker B: To usłyszymy w naszym dzisiejszym spotkaniu. Trening umiejętności społecznych to takie bardzo skomplikowane zdanie. Stanisław Schubert będzie rozmawiał o tym właśnie z gościem kalejdoskopu. Mogę państwu jawnić, że będzie nim kobieta, która już odwiedzała nasze studio. Właściwie prawie współpracownica. Stanisław Firszt w swojej kolejnej gawędzie opowie nam dzisiaj o zbiorach Szawgoczów. To ci, którzy panowali tutaj właśnie w Cieplicach, w Jeleniej Górze i w ogóle tutaj w Karkonoszach. Rodzina Szawgoczów, znana rodzina. O strzelectwie sportowym z drugim gościem, którego zaprosił Stanisław Schubert. Będziemy mogli posłuchać o strzelectwie sportowym. Tak, tak. To będzie ten drugi gość, którego Stanisław Schubert zaprezentuje osobiście. Nigdy nie strzelałem dobrze, zawsze trafiałem jedynie w dziesiątkę. Maria Woś, felietonistka, dziennikarka, pisarka, zaprosi na kolejny felieton. Słuchaj magazynu Kalejdoskop, magazyn społeczno-kulturalny w Radiu Xon. [00:07:31] Speaker A: Nie. [00:07:36] Speaker B: Każmy więc kobiecie za długo czekać, bo oto zbliża się ona w towarzystwie gospodarza tej rozmowy. Stanisław Szubert zaprezentuje gościa. Proszę bardzo. [00:07:49] Speaker D: A ja Państwa witam goszcząc po raz drugi w naszym studium i programie Kalejdowskowy Radia Akson. Panią Joannę Klagę, prezeskę Fundacji Autika w Jeleniej Górze, z którą niedawno przeprowadziliśmy rozmowę na temat stanu zdrowia psychicznego, szczególnie naszego najmłodszego pokolenia. Możecie Państwo zerknąć na naszą stronę, aby się z tymi wypowiedziami zapoznać. One wzbudziły dosyć duże zainteresowanie, czego dowodem było kilka telefonów od Państwa. Dlatego zdecydowaliśmy się zaprosić Panią Joannę Porat, powiedzieć o jej koronnym i autorskim projekcie, który nazywa się? [00:08:30] Speaker E: Trening umiejętności społecznych. [00:08:32] Speaker D: Co to jest trening umiejętności społecznych? [00:08:35] Speaker E: Spektrum autyzmu to jest tak zwany nieneurotypowy rozwój mózgu. To znaczy, że osoba rozwijająca się w spektrum w dosyć specyficzny sposób postrzega różnego rodzaju elementy naszej rzeczywistości. Taki pierwszy z brzegu przykład. Jeżeli spotkalibyśmy na ulicy mężczyznę w czapce z daszkiem, z plecakiem i kijami do trekkingu w rękach, miałby mapę i pytał nas, jak dojść na Chojnik, to dla ciebie i dla mnie naturalnym wnioskiem byłoby, że jest to turysta, który szuka szlaku na Chojnik. Dla osoby w spektrum autyzmu byłby to mężczyzna w czapce z daszkiem, z kijami i z mapą w ręce. Tak zwane zaburzenia centralnej koherencji pozwalają widzieć drzewa, ale nie pozwalają zobaczyć lasu. Nie zbierane są takie punktowe informacje, które pozwalają wnioskować o danym kontekście rzeczy. I dlatego skupiamy się nie na tym, żeby edukować dzieci z obszaru tabliczki mnożenia, albo kolorów po angielsku, bo z tym poradzą sobie świetnie same. Natomiast staramy się skupić ich wokół ich naturalnych zainteresowań. Często takich bardzo oryginalnych albo bardzo wąskich. Na przykład to są, nie wiem, klocki Lego, kolejnictwo, dinozaury. Tych takich obszarów jest sporo. i na bazie ich naturalnych zainteresowań, które często niestety są gdzieś spychane na bok, ponieważ oni bardzo mocno naciskają na to, żeby interesować i dzielić się z nimi tą pasję. My staramy się wychodzić z tego wąskiego świata przez partycypację społeczną do takiej naszej codzienności. Dlatego te zajęcia odbywają się właśnie bardzo często w terenie, w małych grupach. I pokazujemy w jaki sposób korzystać np. z muzeum, z biletomatu, z kasy w kinie, ale w taki sposób, żeby tego dziecka nie pouczać, nie pokazywać palcem jedynej słusznej ścieżki. Pozwolić mu zdobywać własne doświadczenia we własnym tempie i asekurować. I to pozwala im w dużej mierze przełamać się do właśnie uczestniczenia w tej naszej codzienności. [00:11:12] Speaker D: Partycypacja. Partycypacja, czyli udział. Także udział bardzo określony w przypadku leczenia. Właśnie, czy to są choroby? [00:11:22] Speaker E: Nie, to nie jest choroba. Autyzm jest odmienną ścieżką rozwojową. Nie wchodząc może w jakieś szczegóły związane z kodowaniem alelicznym genotypu, można powiedzieć, że autyzm został już bardzo dobrze przebadany przez ostatnie 60 lat. I równocześnie ciągle można powiedzieć, że niewiele o tym wiemy. Na pewno można zauważyć, że na poziomie budowy mózgu mamy innego rodzaju na przykład rozrost ciała migdałowatego, inaczej funkcjonują neurony, jest ich mniej, są o innym charakterze. Natomiast nie są to takie różnice, które nazwalibyśmy, nie wiem, z wyrodnieniem czy z niekształceniem, to jest po prostu inny rodzaj rozwoju. Warto jednak zauważyć, że często oprócz autyzmu towarzyszą różnego rodzaju sprzężenia, choroby towarzyszące, które już wtedy mają medyczny wpływ na funkcjonowanie takiej osoby. [00:12:22] Speaker D: Pani Joanna, powiedziałbym tak, no proszę Panią, przecież za moich czasów tego nie było. [00:12:28] Speaker E: Bardzo lubię to zdanie, bardzo lubię. Drugie do kompletu jest takie, mama by mi powiedziała jak mam się zachowywać, dwa razy ścierką po plecach i od razu wszystko byłoby jasne. A później 20 lat terapii. Autyzm jako zagadnienie interesuje psychiatrów od połowy lat 50. Także był. Pewnie był zawsze, natomiast był zupełnie inaczej postrzegany, inaczej diagnozowany, a właściwie niediagnozowany. W tej chwili ze względu na takie większe zrównicowanie i skupienie się przede wszystkim na potrzebach, indywidualnych potrzebach jednostek, bardziej ten autyzm dostrzegamy. Natomiast myślę, że coś, co kiedyś nazywane było trudnym dorastaniem albo upartością, albo niechęcią, to tak naprawdę były takie sposoby zawalczenia o siebie osób, które jak najbardziej w tym spektrum się rozwijały. [00:13:32] Speaker D: Panie Anno, proszę powiedzieć, na ile ten wasz pomysł, realizowany rozumiem w autyce, proces partycypacji czy włączenia tych dzieci w ogół życia społecznego, rodzinnego, przecież tak się sprawdza, na ile to teza, która może być regułą. [00:13:51] Speaker E: Tu możemy się pochwalić naprawdę możemy się pochwalić dlatego, że w ciągu powiedzmy, że 5 ostatnich lat pracowaliśmy z czterema 10 osobowymi grupami w ramach jednego projektu równocześnie prowadziliśmy. Pozaprojektowe dwie grupy i spośród tych naszych uczestników czworo z nich na przykład zakwalifikowało się do takiego programu pilotażowego Urzędu Marszałkowskiego. Budżet osobisty osoby niepełnosprawnej. I w tej chwili czworo się zakwalifikowało. Jedna osoba po roku przeszła przez kurs dogoterapeutyczny. skompletowała zestaw najbardziej przydatnych do prowadzenia tej pracy narzędzi, zyskała doświadczenie i usamodzielniła się. Osoba, która przez 30 lat mieszkała przy rodzinie, więc na jej miejsce właśnie weszła kolejna osoba na pierwszy rok wspomagania i to też jest pani, która w najbliższym czasie będzie się starała otworzyć własną działalność gospodarczą właśnie po to, żeby móc pracować samodzielnie i w obszarze, w którym jest specjalistką, a nie potrzebuje tak intensywnych kontaktów społecznych, żeby tą pracę wykonywać. i spośród tych czterech osób zakwalifikowanych dwóch panów zrobiło na przykład kurs prawa jazdy i zdali egzamin państwowy nabierają kompetencji zrobili kurs języka angielskiego kwalifikowanego, specjalistyczne kursy programowania nie potrafię nawet podać nazwy bo jest to tak złożone. Więc taka inwestycja w szczególne umiejętności tych osób, która umożliwia też odciążenie budżetu domowego, pozwala im wyjść spoza tej bezpiecznej skorupki własnego mieszkania. Trening polega też na tym, że my w taki charakterystyczny sposób budujemy z tymi osobami plany. Ale te plany są ich, nie nasze. Badamy, czy to czego oni by sobie dla swojej przyszłości życzyli, jest realne do stworzenia, do sfinansowania i przede wszystkim później do odwignięcia samodzielnie. I tu znowu możemy się pochwalić, bo takie konsultacje w niektórych przypadkach trwały nawet 8 miesięcy. To nie jest taka decyzja, że wiesz, umawiamy się, dostajemy budżet i idziemy na zakupy. To są bardzo przemyślane decyzje. Dwie nasze podopieczne, po prostu zachwyciły mnie też poziomem zaangażowania właśnie w ten proces zakupowy, znajdowania jak najbardziej ekonomicznych rozwiązań, zamawiania na odległość i takiego łączenia, żeby zoptymalizować budżet. [00:16:47] Speaker D: Posłużę się kilkoma pytaniami, które trafiły do nas po ostatniej z Panią rozmowę. Po pierwsze, chciałaby Pani powtórnie pokazać te pierwsze symptomy, na które powinni zwrócić uwagę rodzice lub też dziadkowie. Co do tego ich pociechy i wnusiaczy wnusi, co powinno ich zaniepokoić po pierwsze. Po drugie, czy usługi Pani Fundacji są za to się płacić, czy to jest bezpłatne? [00:17:18] Speaker E: Oczywiście, z przyjemnością. Może zaczniemy od tych pierwszych symptomów. Coś, na co warto zwrócić uwagę przede wszystkim, to jest aktywność i ruchowość dziecka. Małe dzieci w spektrum bardzo często dużo się kręcą, podskakują, bardzo chętnie chodzą na paluszkach. Są bardzo żywiołowe, ale przy tej żywiołowości nie uczestniczą w zabawach. Nie siadają razem z rodzicami na dywanie do klocków, natomiast bardzo chętnie poznają przedmioty przez dekonstrukcję. To znaczy, automatycznie rozkręcą ci budzik, natomiast nie ułożą wieży z klocków. Mają swoje specyficzne zainteresowania. Często na początku zauważalna jest bardzo wybiórcza dieta. Jedzą jeden, dwa produkty, nie chcą tej diety poszerzać. Wybierają zabawy samodzielne, nie szukają kontaktu wzrokowego. Bardzo często, to jest bardzo trudne dla mam, dzieci mają nadwrażliwości sensoryczne i na przykład nie są w stanie tolerować zapachu swoich rodziców. Dlatego odsuwają się. Wyobrażasz sobie, jakie to jest trudne dla mamy, która chce przytulić swoje nowonarodzone dziecko. Ono w kilku pierwszych miesiącach, powodowane jak najbardziej instynktami, zachowuje się tak, żeby zjeść, żeby mieć sucho, ciepło i żeby się wyspać. Natomiast z biegiem czasu ta druga osoba może stać się bardziej barierą niż przyjacielem. I to jest trudne. Ja osobiście pamiętam, że mój syn miał 3,5 roku i był bardzo chory, miał bardzo wysoką temperaturę i to był pierwszy raz, kiedy on przyszedł i sam się do mnie przytulił. Także 3,5 roku czekałam na to, żeby moje dziecko zaczęło czuć, że przytulone do mnie poczuję większy komfort niż w odrywaniu ode mnie. To naprawdę trzeba sobie dobrze poukładać w głowie ten specyficzny rodzaj bliskości. [00:19:31] Speaker D: Jeszcze jedno pytanie, które powinienem pośrednio zadać. Jak według Pani obserwacji reaguje otoczenie, czyli społeczność przedszkolna czy szkolna na Pani pacjentów? [00:19:43] Speaker E: Można powiedzieć, że z roku na rok ta świadomość na starcie jest już wyższa. W zeszłym roku, od września do grudnia, realizowałyśmy taki program, gdzie konsultowałyśmy potrzeby rodzin w spektrum w 30 różnych jednostkach w Jeleniej Górze, właściwie w całym powiecie karkonoskim. I nie znalazło się ani jedno przedszkole, ani jedna szkoła, w której w obszarze tej grupy z którą się spotykaliśmy nie byłoby dzieci w spektrum najczęściej w spektrum i za dhd także szkoła przedszkole jest świadome tego, że te dzieci będą co roku trafiały do nowych grup i potrzebują szczególnego wspomagania jeżeli chodzi o kontakty koleżeńskie. Prawdę mówiąc, ja wychodzę z takiego założenia, że im mniej my dorośli mieszamy się w to, co jest między dziećmi, tym bardziej one to między sobą przepracują. Oczywiście dbajmy o bezpieczeństwo, pokazujmy, modelujmy, ale róbmy to w taki sposób, żebyśmy uczyli dzieci szacunku do siebie nawzajem przez okazywanie im zrozumienia i szacunku, bo nauczyciel, terapeuta, który wydaje polecenia, który każe i zabrania, uczy dokładnie tego karania, zabraniania i wydawania poleceń. Nie da się oderwać od siebie, jeżeli jedynym komunikatem dla dziecka będzie np. nie możesz tego robić. Uczymy dziecka tego, że ono nie może tego robić. Nie dajemy mu wiedzy o tym, co i jak ono może robić. Dlatego ja bardzo cenię sobie współpracę, zwłaszcza z Jeleniogórskimi Przedszkolami Miejskimi, w których widzę taki duży wzrost zainteresowania i chęć spotykania się z nami właśnie na rzecz wspomagania tych najmłodszych dzieci. [00:21:47] Speaker D: To proszę jeszcze powiedzieć, gdzie fundacja Autica się mieści i czy za wasze usługi potencjalni pacjenci będą musieli płacić. [00:21:57] Speaker E: Fundacja od 13 lat działa całkowicie pro bono. Nikt z nas nie jest zatrudniony na etacie. Realizujemy 4 do 6 projektów rocznie. Staramy się zawsze jak najwięcej naturalnie i dzięki temu, że działamy w projektach 90% tego co proponujemy Państwu jest całkowicie bezpłatne. natomiast, utrzymujemy się, jeżeli jesteśmy poza projektami, albo z darowizn albo z, różnego rodzaju, prywatnych, sponsorów, nie ma ich zbyt wielu i, jeżeli ktoś przychodzi do nas na konsultacje, oczywiście, może wpłacić darowiznę, którą też może później odliczyć sobie od podatku, ale, naprawdę najważniejsze jest to żebyście państwo, przychodzili i, zasięgali wiedzy, pieniądze to jest rzecz wtórna, Miło jak są, ale bez nich też da się i trzeba żyć, więc ten proces przede wszystkim zasięgania informacji, pierwszych konsultacji, takiego pokazania ścieżki dla rodziny jest zawsze bezpłatny. Siedziba fundacji znajduje się przy alejach Wojska Polskiego 77 przez 4, dosłownie na wprost wejścia do naszego sądu, po drugiej stronie ulicy. Natomiast zachęcamy Państwa przede wszystkim do odwiedzenia naszej strony internetowej www.autika.pl, autika pisane przez K. Tam są podane numery telefonu, adresy mailowe i najłatwiej jest się z nami w ten sposób skontaktować, żebyście Państwo nie trafili do zamkniętego biura, kiedy będziemy na przykład w przedszkolu. [00:23:39] Speaker D: A ja chcę państwu przypomnieć, że szefostwo Autiki również ma rozbudowane serce na potrzeby innych i bardzo pani prezes tutejszego miejsca dziękuję za dar, którym żeście obdarzyli karkonoski sejmik osób niepełnosprawnych, kiedy pamiętny czarny piątek 13, 14 i 15 września zalała na tutaj do powierzchni ponad metr wewnątrz budynku woda powodziowa która dotknęła całej, jedynej zresztą wyspy zamieszkałej w Jeleniej Górze, czyli osiedle robotnicze. Bardzo pani i panie Joanno dziękuję. Życzę stopy wody pod Chilem, żeby wam się udawało. Będziemy was bardzo mocno wspierali, a wkrótce zapowiadamy państwu spotkanie z panią Leanną i będziemy rozmawiali o auktyzmie i ADHD. Dziękuję za rozmowę. [00:24:34] Speaker E: Dziękuję bardzo. [00:24:38] Speaker F: Obcy obcy Śpią od rana do wieczora Czasem drodczą do kościoła I nocą zmęczeni śpiewają Świat nie jest taki zły Świat nie jest taki mdły No tylko zakwitne jabłonie Babcie, wnuczkom bajki klecą Złote zęby z nieba lecą Jabłonie, kwitnące jabłonie Oto chmurka na niebie Niech się zgadujemy, co nam niesie Biały śnieg czy srebrne złotówki Wszyscy koniemy toż to skandal Dzisiaj z nieba tyty krandal Lecą gorące parówki Świat nie jest taki zły Świat nie jest wcale mdły Tak kończymy tę naszą melodię Wiosną ludzie umierają, wiosną ludzie się kochają I dziewczyna z ulicy jest złodziej Policjanci, poeci, chuligani, złote dzieci Wszyscy tańczą do świtu kankana Śpią od rana do wieczora, czasem drepczą do kościoła W nocy zmęczeni śpiewają Świat nie jest taki zły obcy. [00:27:01] Speaker B: Te kotły wielkie, kotły orkiestrowe, mogą zapowiedzieć tylko jedno. Kolejną gawędę, którą za moment wygłosi przed mikrofonem Stanisław Firszt. Historyk i człowiek, który wie o niejednej rzeczy, o której nam się nawet nie śniło. Witam pana, panie Stanisławie. Cieszę się, że znowu nas pan odwiedził. Zapraszam gorąco. [00:27:29] Speaker A: Dzisiaj opowiemy sobie o zbiorach Szawgoczów, ale tylko części tych zbiorów. Chodzi o militaria. Też nie o wszystkich, bo tutaj skupimy się na jednej kategorii tych zbiorów, chyba najcenniejszej jaka tam była, czyli o zdobyczach z Podwiednia, które trafiły do Cieplic po 1683 roku, czyli po zwycięstwie Jana III Sobieskiego pod Wiedniem nad wojskami tureckimi pod dowództwem Karamustawy. Ja tylko przypomnę jak to się stało, że w ogóle te zbiory trafiły akurat do Cieplic. Część powiedzmy uzbrojenia, które później było zbiorami w Cieplicach. Otóż 12 września, tylko przypomnę w 1683 roku doszło do ocieczy Wiednia. To przypomnę tylko, że wojska Karamustafy, kilkaset tysięcy żołnierzy oblegały Wiedeń i z pomocą tym oblegającym ruszyły wojska wszystkich krajów, które należały do Cesarstwa, nie wiem, Habsburgów, ale też z pomocą przybyły pod Wiedeń wojska polskie pod dowództwem Jana III Sobieskiego, króla Polski. I, jak wiemy, doszło do bitwy. Szarża naszej husari, najpierw ostrzał z armat pozycji tureckich ze wzgórza Kalemberg, doprowadziły do tego, że wojska Karamustawy zostały pokonane, zaczęły uciekać spod Wiednia. Natomiast nasze wojska wpadły do obozu tureckiego i tam po prostu spondurowały go trudno, tak dzisiaj można powiedzieć. Czyli zdobyły wszystko, co tam było w tym obozie. Było tego bardzo dużo, bo jak wspominają wszyscy, którzy uczestniczyli w bitwie, obóz Kara Mustafa był bardzo dobrze wyposażony. Nie tylko w broni i amunicję, ale też, powiedzmy, dobra doczesne. Czyli to były piękne namioty, w których dowódcy, przynajmniej Tureccy, spali, mieszkali w czasie oblężenia. a także wyposażenie tych namiotów w postaci różnych mebli, dywanów perskich i tureckich. Także tego było bardzo dużo, nie licząc właśnie tej broni, którą zastanowił w obozie, a także podjęto jakby z pola bitwy. Także ci nasi żołnierze, którzy to zobaczyli, oczywiście każdy chciał sobie coś na pamiątkę zabrać i zabierał. Każdy traktował to jako łupy wojenne, więc zabrano. Chronikarze wspominają, że to co Jan III Sobieski sam osobiście wywiózł jako swoją własność, Zmieściło się na 80 wozach konnych, czyli można sobie wyobrazić ile można załadować na jeden wóz. A jeśli było tych wozów 80, to można sobie wyobrazić co tam mógł załadować. My mniej więcej wiemy dzisiaj co tam było, bo część z tych zdobyczy spod Wienia zachowała się do dzisiaj. Można je oglądać między innymi na Wawelu. Najcenniejsze z nich to są te namioty tureckie, które do dzisiaj są tam pokazywane. No ale też dywany, wyposażenie, no i piękna broń wschodnia. Jan III Sobieski oczywiście jak wracał do Polski to jechał do Warszawy, przecież tam była stolica i te wozy jakby z nimi się ciągnęły. przez Częstochowę i tam Jan III Sobieski złożył jako wotum wdzięczności za zwycięstwo Matcebockiej i Częstochowskiej złożył strzemię kara Mustafa. To strzemię tam do dzisiaj znajduje. Część tych zdobyczy odesłał na Wawel. Pamiętamy, że tam są właśnie te namioty tureckie, dywany. a część zbiorów przesłał do Wilanowa i to było raczej takie wyposażenie specjalne w postaci jakichś naczyń wschodnich, mebli, różnych wód pachnących, które u nas były rzadkością, ale w państwie osmańskim w użytku i to przesłał do Wilanowa, do swojej siedziby. Natomiast dużo też zdobyczy z Podwiednia trafiło do zamków, które należały do króla, m.in. do Żukwi, Złoczowa, i Ewolowa. I tam były później pokazywane. Przy okazji różnych wizyt ambasadorów czy posłów z różnych krajów, to wtedy wyciągano te przedmioty, no i one były po prostu używane przez polską służbę, która tam na tych zamkach była i żołnierzy. No i wszyscy mogli to podziwiać, co tam Jan III Sobieski pod tym Wiedniem zdobył. To była chyba największa część, to właśnie wywiózł Jan III Sobieski. Natomiast każdy z dowódców, którzy brali udział w bitwie pod Wiedniem, też dla siebie coś tam brał. Oczywiście tak dużo jak nasz król, no ale podejrzewam, że powiedzmy tam jeden wóz czy dwa wózy. uczestniczy tak w ten sposób robili. O tym wspominają nasi żołnierze, nasi pancerni, nasi husarze, którzy pisali pamiętniki i oni tam wspominają, że było tyle tych zdobyczy, że jak jeszcze uczestniczyli w różnych potyczkach z Turkami na terenie Węgier, później po odsieciu Wiednia, to czasami używali tych zdobyczy do takich dziwnych celów, bo na przykład jeśli były roztopy jesienią i nie można było wozami przejechać przez drogę, to na przykład dywany tureckie służyły jako podkładki pod koła, żeby można było wyjechać. No ale i tak jak wrócili już później do Rzeczpospolitej, to na targowiskach, bazarach na całej Rzeczpospolitej, tam gdzie oni wracali do swoich domów, pojawiły się te zdobycze z pod Wiednia i po prostu tym handlowano. Więc wiele dworów i zamków, które były w rękach magnatów i arystokracji, Nabyła takie przedmioty i później one były pokazywane, były ozdobą tych naszych bogatych domów. Też do Cieczy w Wiedniu brał udział Krzysztof Leopold Szawgorz z Cieplic. On był i tłumaczem między Janem III Sobieskim a innymi dowódcami, którzy brali udział w tej bitwie. Większość mówiła przecież po niemiecku. Krzysztof Leopold Szawgorz. znał i język niemiecki i język polski, bo był przecież synem Barbary Agnieszki, księżniczki Piastowskiej, księżniczki Legnicko-Brzeskiej. Więc był wykorzystany tam jako tłumacz, więc brał tam udział. No i później jak bitwa się skończyła, no to też zastąpił tej możliwości, że mógł sobie zabrać część tych zdobyczy dla siebie. że wywiózł tyle, że mogłoby się może zmieścić na jednym wodzie. To co on wywiózł. I przywiózł to wszystko do Cieplic. I oczywiście tak jak wszyscy inni, którzy takie zdobycze do siebie zawieźli, on też się tym chwalił, pokazywał. Było to godne podziwu dla wszystkich tych, którzy to oglądali. I w ten sposób właśnie do Cieplic trafiła spora część broni. Przeważnie, bo tutaj nie było namiotów, nie było dywanów, ale przeważnie to była broń. Wschodnia. I one były prawdopodobnie zawiezione później na zamek Chojnik. Właściwie na Chojnik już nie, bo Chojnik się spalił wcześniej. Więc do pałacu w Podgórzynie i do pałacu w Cieplicach. Tam wszyscy ci, którzy byli ciekawi właśnie tej ocieczy Wiednia, mogli to oglądać. I tam była przechowana przez wiele lat ta broń. Później, kiedy zbudowano nową siedzibę administracyjną w majątku Szawgoczów, zaczęto budować w 1716 roku w Sobieszowie, to po zbudowaniu tego obiektu w 1720 roku wszystkie zbiory Szawgoczów trafiły tam. do tego obiektu, dzisiaj nazywanym Pałacem w Sobieszowie. Tam oczywiście największą częścią tego zbioru to był archiwum i biblioteka, ale przy tym też były gabinety osobliwości, takie pomieszczenia, w których pokazywano różne kuriozy, ciekawostki. Jedną z takich ciekawostek czy atrakcji to była ta broń turecka spod Wiednia. Tam było to pokazywane przez cały właściwie XVIII wiek. W 1733 roku już syn Krzysztofa Leopolda, uczestnika tej odsieczy wiedeńskiej, Johan Anton Szawgot, na bazie całego majątku, który odziedziczył po ojcu, stworzył Fideikomis Chojnicki i, co jest ciekawe, włączył wtedy do posiadłości ziemskich budynków, innego inwentarza, włączył też zbiory, m.in. bibliotekę, archiwum i właśnie te wszystkie kurioza. Stało się to częścią tego majątku. A co to powodowało? Powodowało to to, że te zbiory nie mogły być ani sprzedane, ani oddane, tylko mogły być pomnażane, czyli powiększane. I to jest jakby początek muzealnictwa u nas na naszym terenie w 1733 roku. I tak jak mówię, było to pokazywane w Sobieszowie na początku. Natomiast w 1833 roku, kiedy już następny rabbi Szafgot, Leopold Gotat Szafgot, wykorzystał odejście Cystersów z Cieplic i wykupił budynki po prepozyturze, która tam się znajdowała. W większości, bo już Sobieszów był za mały do tego, bo cały czas zbiory rosły, więc przeniósł po remontach wszystkie właściwie zbiory do tych obiektów. I tam od 1840 roku też funkcjonowała zbrojownia, w której umieszczono właśnie te zdobycze spod Wiednia. One tam przetrwały cały XIX wiek. Do tego zbioru militariów dochodziły następne pozycje, bo cały czas Szawgoczowie otrzymywali w darze lub zakupywali następną broń. To z różnych wojen, które wtedy były toczone. Tylko przypomnę, że to były wojny z Napoleonem. Były wojny o Śląsk najpierw, później wojny z Napolonem, później były wojny z Danią, wojny z Austrią. W XIX wieku pod koniec wojna z Francją, a na początku XX wieku pierwsza wojna światowa. To wszystko spowodowało, że do tej zbrojowni, która była w Cieplicach, doszły jeszcze dodatkowe elementy właśnie z tego okresu w postaci karabinów, bagnetu i innej broni, która tam była. Z tym, że od razu trzeba powiedzieć, że najcenniejszym elementem tej zbrojowni były te zdobycze spód Wiednia. bo one były autentycznie inne, a poza tym były bardzo pięknie zdobione, były kunsztowne, tak jak w typie właśnie w tym wschodnim. No i były takie związane z wielkim wydarzeniem historycznym, dlatego ta wartość była bardzo duża. One były eksponowane tam do 1945 roku na terenie Cieplit, ale po wojnie, kiedy już przejęły te wszystkie zbiory Szawgoczów władze polskie, najpierw zajmowało się temu zdrowisko Cieplice, a od 1950 roku wszystkie zbiory w Polsce zostały upoństwione, także te zbiory Szawgoczów, i zostały się własnością państwa polskiego, więc państwo decydowało o tym, zrobić. roku narodził się taki pomysł gdzieś tam w Warszawie, żeby na ziemiach tzw. odzyskanych, a właściwie na terenie Wrocławia, utworzyć filię Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. A żeby stworzyć taką filię potrzebna była najpierw siedziba, a po drugie trzeba było zdobyć eksponat. No i oczywiście z wszystkich pałaców, zamków na terenie Dolnego Śląska zaczęto zabierać po prostu te elementy. I zgromadzono je na początku w Namysłowie. Tam była składnica muzealna. I tam zgromadzono je w jednym miejscu, żeby stamtąd mnie zabrać do tworzonego tego właśnie Filii Muzeum Wojska Polskiego. W 1951 roku nic z tego tworzenia Filii nie wyszło. W związku z tym ta zgromadzona broń, która była w Damysłowie, później została przewieziona do Krakowa w 1952 roku. Dlatego, że znowu w Krakowie narodziła się taka myśl, żeby tam stworzyć przy murach miejskich, w pomieszczeniach, gdzie dzisiaj znajduje się Muzeum Czartoryskie, stworzyć coś takiego arsenału miejskiego Krakowa i żeby tam właśnie Potrzeba było broni, więc znowu z tego namysłowa zwieziono to wszystko do Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, które miało właśnie tworzyć swoją filię w tej siedzibie Muzeum Czartoryskich. No ale w końcu władze jakoś tam się dogadały z Czartoryskimi i jak wiemy utworzono tam Muzeum Czartoryskie. i w związku z tym już nie było miejsca, gdzie tworzyć ten arsenał. I znowu te militaria były niepotrzebne. W związku z tym zaczęto je znowu dzielić, żeby je rozesłać do różnych muzeów na terenie Polski. I one właśnie zostały tam później podzielone. Także w 1952 roku na przykład część elementów wyposażenia tych militariów z dawnej zbrojowości Szawgoczów, która już teraz znajdowała się w Krakowie, trafiła na Tam trafiły najcenniejsze zdobycze Krzysztofa Leopolda Szewgorza z Podwiednia, które tam do dzisiaj się znajdują. Natomiast część uzbrojenia wschodniego, które też było jako zdobycz z Podwiednia jeszcze była w tej składnicy w Muzeum Historycznym miasta Krakowa. Dopiero jak się okazało, że te magazyny puchną tam w tym Krakowie, nie było gdzie tego wszystkiego trzymać, to trzeba było gdzieś tam komuś oddać tę część elementów. I w 1958 roku część broni i m.in. też ta należąca do Szawgoczów trafiła do Wrocławia, a część trafiła do Poznania. I tam do dzisiaj się te zbiory znajdują. W Cieplicach właściwie z tego zabierania zostało tylko około 100 elementów uzbrojenia, ale nie bojowego, tylko to było uzbrojenie myśliwskie, które i tak w 1968 roku zostało zabrane do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, dzisiejsze Muzeum Narodowe. Także właściwie cała zbrojownia i z tymi najcenniejszymi elementami spod Wiednia, które należały do szaf Goczów, zostały podzielone w latach 50. dla różnych muzeów i do dzisiaj tam się wszystkie one znajdują. Później ciężko było to wszystko odnaleźć. Tak jak już mówiłem, ta droga nie była taka prosta, że nie od razu z Cieplic zawieziono do Wrocławia, tylko to była taka droga wydłużona. Najpierw do tej składnicy w Namysłowie, później do Krakowa, do Muzeum Historycznego Miasta Krakowa i dopiero stamtąd dzielono do tych placówek, gdzie ona się dzisiaj znajduje. Więc kiedy zaczęło Muzeum Przyrodnicze dzisiejsze poszukiwać zbiorów Szawgoczów, no odszukanie ich było bardzo trudne, ale już teraz po latach robiono to przez 10 lat i już mniej więcej wiadomo, gdzie ta broń się znajduje i można o tym mówić. Tu jeszcze jedną rzecz muszę dodać, że nie tylko zabrano militaria i później je podzielono do różnych muzeów, ale jednocześnie podzielono też te zdobycze spod Wiednia, bo część trafiła do Krakowa, na Wawel, a część trafiła do Poznania i tam do dzisiaj się znajduje. Te łupy, można tak nazwać, to były łupy z Podwiednia, to dla muzealników polskich po wojnie to też były łupy, które zostały podzielone właśnie w ten dziwny sposób. I co się teraz tam znajduje? Jeśli chodzi o Wawel, to tam się znajdują najcenniejsze zdobycze od Krzysztofa Leopolda Szewgocza, czyli to jest cała uprzączna konia. z siodłem, z takim czaprakiem, z pióropuszem na głowę końską. I one się wiążą, te zdobycze, tak przynajmniej tradycyjnie wiąże się to właśnie ze sobą kara Mustafa. Tam trafił też m.in. komentarz do Koranu, osobisty kara Mustafa, z tym, że on też nie trafił ani do Poznania, ani na Wawel, tylko trafił, jak się okazuje, do Muzeum Narodowego w Warszawie, bo to nie była broń, więc tam to trafił on. Co jeszcze jest w Nowowelu? W Nowowelu są jeszcze szable tureckie i piękna tarcza turecka, wysadzana kamieniami półszlachetnymi, ale bardzo ładna, która później po wojnie zagrała w różnych filmach, między innymi Potop i Pan Wołdiowski. I to jest tylko 17 obiektów, które znajdują się w Nowowelu. One są najładniejsze z tego zbioru szef Godzów. Natomiast mniej może atrakcyjne, ale równie cenne obiekty trafiły do Poznania, do Muzeum Narodowego. I tam do dziś są przeływane, to są kałkany, takie tarcze turecko-tatarskie, a także tarcze perskie z napisami też po arabsku. Tam trafiły m.in. też łuki ze strzałami, łuki takie wschodnie używane przez Turków, puńczuki tatarskie. No, broń sieczna, czyli szable, no i broń w postaci różnych oszczepów, habach, dzity i takich różnych, tej broni wschodniej. I ataganów, czyli takich broni siecznej. To wszystko tam się znajduje do dzisiaj. Bo tam jest mniej więcej 280 pozycji, czyli doliczając do tego tą bronię wschodnią, która jest na Babelu, to ponad 300 obiektów mogliśmy odnaleźć dzisiaj, gdzie ona jest. z Teocieczy Wiedeńskiej. To jest ta najcenniejsza pozycja, która kiedyś stanowiła zbrojownię Szawgoczów, przechowaną najpierw w Sobieszowie, później w Cieplicach. Oczywiście ten zbiór był większy, bo jeśli chodzi o następne elementy uzbrojenia z różnych innych epok, to na pewno z tej zbrojowni, i nie tylko zbrojowni, ale magazyna, było ponad tysiąc obiektów, ale one już dotyczyły innych epok. Natomiast te najcenniejsze, tak jak mówię, Poznań i Wawel. znajdują i do dzisiaj tam można je oglądać. Tak to mniej więcej dzisiaj wygląda jeśli chodzi o oczy z Wiedeńską i to co Szowkoczowie u siebie mieli, a już tego w Cieplicach nie ma. [00:43:02] Speaker G: Lubię wiosnę, kiedy kwiatem kwitnący. Wtedy bardziej lubię ciebie, a mnie ty. Gdy jaśminy pachną, wiosny pierwsze znak. Serca łatwo znajdą, jeden wspólny takt. Wspólny rytm piosenny znajdą, serca dwa. I będziemy tak szczęśliwi, ty i ja. Kiedy w trawie grają wiersze, wtedy łatwiej pisać wiersze. Przeszła wiosna, niech trwa. Dirli, dirli, dirli, la, la, la, la, la. Dirli, dirli, dirli, la, la, la, la, la. [00:43:32] Speaker A: Kiedy. [00:43:45] Speaker G: W trawie grają wiersze, wtedy łatwiej pisać wiersze. Przyszła wiosna, wiosna, wiosna, wiosna, wiosna. Przyszła wiosna, niech trwa. W duszy jakoś tak błydnie, gdy dookoła wszystko kwitnie. Człowiek cieszy się i każdy cieszy zwierzę. Żabka kocha jeża, żabkę kocha jeż. I wystarczy jedna chwila, chwila, dwie. Farba zmienia się w motyla, farby, dwie. Mrówki w trawie się kochają, świerszcze wdzięcznie przygrywają. Przyszła wiosna, niech trwa. Czubi gawaraj, czubi gawaraj, aj, aj! Parły wiki taj, parły wiki taj, uj, uj! Czupaga tu, czupaga te, czupaga doba! Pa-du-di-bu-li, pa-du-di-bu-li, ui, ui! Czubi gawaraj, czubi gawaraj, uj, uj! Parły wiki taj, aj, aj! Moniu-wi-a-bu-du, moniu-wi-a-bu-du, pa-du-bi-du-bi, oj, oj! obcy. [00:45:26] Speaker B: Kocha Lwów, bo tam się urodziła. Potrafi przepięknie opowiadać i cudownie pisać. Jej radiowe ferietony to naprawdę coś wspaniałego. Posłuchajmy więc kolejnego ferietonu Marii Woś. To jest Kalejdoskop, magazyn społeczno-kulturalny Radiakson. Słuchaj nas i poleć go innym. [00:46:04] Speaker A: Zapowiedziana. [00:46:10] Speaker B: Już Maria Woś, witam Pani Mario. O czym dzisiaj? [00:46:14] Speaker H: Choć na prawdziwe wakacje trzeba jeszcze poczekać kilka tygodni, ale wakacje w mieście będziemy mieli już od 7 maja we Wrocławskiej Galerii Fotografii Domek Romański. Wakacje w mieście. Tytuł równie banalny jak te wakacje. Ale wakacje jednak pełne obfitości. Dużo słońca, mocne trzepaki, śmietniki zapchane resztkami wszelkiego dobra, kartony po Kanonie i Samsungu, wykładziny, materace, torebki. Można pogrzebać, można się owinąć i schować, można się zabawić w dom. Dom to mama i tata. Właśnie leżą pod olbrzymim starym dywanem, niby pod kołdrą, daleko od siebie, tyłem odwróceni, między nimi jakiś okrągły kształt. Główka dziecka, piłka, główka kapusty. Tu wszystko można sobie wyobrazić, uzupełnić, dopełnić. Oczywiście w klimacie tych podwórek. Fotografie Agnieszki Prusak-Cybulskiej pokazują dziecięce harce, pląsy i sztuczki, uśmiechy i zamyślenia, ale zamyślenia częściej. A właściwie to my zamyślamy się nad nimi, usiłując odgadnąć, ile w nich dziecięcej beztroski i wyobraźni zdolnej przemienić pudło po telewizorze w bajeczny pojazd, bardziej bajeczny czy bardziej wypasiony, a ile gorzkiego już poczucia biedy i brzydoty, z której trzeba by się wyrwać, tylko jak. Agnieszka mówi, że kiedy po raz pierwszy pokazała fotografię szefowi galerii, Janowi Bródkiewiczowi, powiedział z czymś w rodzaju wyrzutu. Zepsułaś mi weekend. Ja takie rzeczy widziałam w latach siedemdziesiątych. Kiedy powtórzyła to mnie, pokazując mi także te zdjęcia, cóż mogłam dodać? Ja to widziałam w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. w tej samej mniej więcej części miasta, nie przy Placu Świętego Macieja, ale przy Ptasiej, o parę kilometrów od coraz piękniejszego wrocławskiego rynku. Ulica Ptasia wcale nie jest Ptasia, choć może i trochę jest, bo tak jak ptaki się urbanizują, tak i dzieci potrafią się bawić wszędzie, nawet na najpaskudniejszym śmietniku. Agnieszka Prusak-Cybulska, absolwentka Wydziału Malarstwa Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, pokazuje te zabawy nie jako polujący na sensację reporter, ale jako artystka kochająca człowieka. Eksponuje nie tylko malarski efekt liszajowatego muru, ale delikatność dziecięcej buzi, smutek oczu, świetlistość płowej czuprynki. Ktoś powiedział, turpizm. Ależ skąd? Kwiat na śmietniku. Artystka wydobywa z czarno-białej fotografii najcieplejsze, najbardziej miękkie tony, żeby wyrazić całe piękno tego smutnego dzieciństwa. Całą swoją dla niego czułość i troskę. I zdaje się stawiać pytanie, co z nimi dalej? Czy pokonają tę nędzę i brzydotę? Czy od niej uciekną? Czy też jej ulegną? Nie obraża się, gdy w kontekście jej sztuki mówi się o społecznym zaangażowaniu. W swoim malarstwie także poprzez przerysowania pokazuje to, co budzi jej dezaprobatę czy protest. Powiada, że medium nie gra roli, ale właściwie jednak gra, bo przez fotografię można zareagować szybciej i trafić do szerszego odbiorcy. Stąd wakacje w mieście. Ale Agnieszka Prusa-Cybulska nie tylko świat przedstawia, próbuje go także zmieniać w miarę swoich możliwości, a właściwie może i ponad możliwości. Jako kierownik Działu Edukacji Kulturalnej Wrocławskiego Ośrodka Kultury i Sztuki urządza plenery i warsztaty malarskie dla dzieci niepełnosprawnych. Siostra Anita, dyrektor Domu Opieki Społecznej dla Dzieci, Zgromadzenia Sióstr de Notre Dame w Świebodzicach, opowiada z najwyższym uznaniem o niezwykłym talencie pedagogicznym młodej malarki. O jej łatwości w nawiązywaniu kontaktu z tymi dziećmi, szczególnie wrażliwymi, szczególnie potrzebującymi miłości i umiejącymi ją okazać. o jej trafnym odczytywaniu ich emocji i przeżyć. Bogactwo tych doznań, radość dzieci w kontakcie z dziełem sztuki, obrazem czy rzeźbą, a także z tubką farby we własnej dłoni i efektem operowania tą tubką w postaci ich własnych, barwnych, pełnych rozmachu kompozycji oglądamy zresztą na zdjęciach na stronie internetowej OKIS-u. Z tych plenerów i warsztatów Agnieszki Prusak-Cybulskiej wyłonił się także projekt prowadzonych przez nią tzw. lekcji kultury. Będą to grupowe odwiedziny dzieci i młodzieży w muzeach, panoramie racławickiej i operze dwa razy w miesiącu, począwszy od maja, pod patronatem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. Autorką fotografii dokumentujących w internecie lekcję pilotażową w Muzeum Narodowym i Panoramie Racławickiej jest także Agnieszka Prusak-Cybulska. Są to fotografie zupełnie inne, z zupełnie innego świata niż wakacje w mieście. Ale wszystkie one są wyrazem osobistych pasji młodej autorki, dla której dziecko, tak czy inaczej skrzywdzone przez los i potrzebujące miłości, jest nie tylko obiektem zainteresowania artystycznego, ale centrum ludzkiej troski. która wypełnia życie. [00:51:50] Speaker F: Wiosna. [00:52:05] Speaker I: Wiosna, wiosna, wiosenny pierwszy wieczór. Wiosna, wiosna, wiosna I ciepły wiatr wśród drzew I blade śnieżyczki wychyną na świat Do słońca całunków i liśnień I w sercu tajemny rozchyli się kwiat I potem nadejdzie ten dzień Kiedy znów zachwitną białe psy Z brylantowej rosy, z wonnej mgły W parku pod Platanem Pani siądzie z Panem Da mu słodkie usta rozkochane Kiedy znów zakwitną białe psy Bzów aleją pachną Pojmą to najprościej, że jest czas miłości, bo zakwitły przecież białe bzy. Wicher nocą szepce kroplami ciepłych dżdżów, cudną białą bajkę o kiściach białych bzów. jak trudno po nocy uwierzyć tym snom gdy śnieg chłodny skrzysie i lśni że słońce w świat wejdzie jak w jasny swój dom że przyjdą cudowne te dni kiedy znów zakwitną białe psy z brylantowej rosy z wonnej mgły w parku pod platanem pani siądzie z panem da mu słodkie usta rozkochane kiedy znów zakwitną Powiem on to najprościej, że jest czas miłości, bo zakwitły przecież białe bzy. Bo zakwitły przecież białe bzy. [00:54:57] Speaker B: Dzisiejszy magazyn Kalej Deskobrady Jakson, magazyn społeczno-kulturalny, dobiega końca. Dziękuję Państwu w imieniu wszystkich, którzy tworzyli tę audycję. Maria Woś, Stanisław Szubert, Stanisław Firszt, Damian Łyczak. Całość zrealizował dźwiękowo Darek Marchewka. Dobry poziom dźwięku to on. Przyjemność zapowiadania miał Leszek Kopeć. Do usłyszenia. Czekamy na was w kolejnych spotkaniach.

Other Episodes

Episode

September 18, 2025 00:59:06

### Kalejdoskop z 13 czerwca 2025 roku

Kolejny czerwcowy odcinek Radia Kson, prowadzony przez **Stanisława Firszta, Stanisława Szuberta, Damiana Łyczaka i Dariusza Marchewkę**, rozpoczął się piosenką "Chcę wyjechać na wieś". Główne...

Listen

Episode

September 10, 2025 00:58:52

Kalejdoskop Radia KSON – Magazyn Społeczno-Kulturalny (07.03.2025)

**Opis:**W kolejnym magazynie społeczno-kulturalnym "Kalejdoskop", prowadzonym przez **Leszka Kopcia**, słuchacze Radia KSON są zaproszeni na różnorodny program w "pierwszy dzień wiosny", pełen rozmów, gawęd...

Listen

Episode

September 09, 2025 00:58:57

Kalejdoskop Radia KSON – Magazyn Społeczno-Kulturalny (14.02.2025)

**Opis:**W kolejnym magazynie społeczno-kulturalnym "Kalejdoskop", prowadzącym przez **Leszka Kopcia**, słuchacze Radia KSON są zaproszeni na ciekawe spotkanie. Audycję otwiera piosenka **"Wyznania najcichsze" w wykonaniu...

Listen